Mieszkańców Llandrillo w Walii obudziła potężna eksplozja i błysk. Natychmiast pojawiło się wojsko zamykając cały teren. Według świadków, rozbił się tam latający spodek. I jest na to dowód. Jak podaje "The Sun" niejaki Russ Kellett jest w posiadaniu kawałka metalu... nie z tego świata.

Nikt nie wie co to jest. Russ Kellett badał ten metal u ekspertów, ale żaden nie umie powiedzieć nic na jego temat. Żadne próby nie potrafią dać odpowiedzi skąd może pochodzić, ani z czego jest zrobiony. Jeśli więc nie został wyprodukowany na Ziemi, to... no właśnie.
Kellett - zwany "Łowcą Obcych" - twierdzi, że ma niezbity dowód na to, że 23 stycznia 1974 roku w Walii rozbił się statek kosmiczny. Brytyjska armia zamknęła ogromną część terenu tuż po tajemniczej katastrofie, ale jak się okazuje niezbyt szczelnie. Jeden z ciekawskich mieszkańców przedarł się przez kordon bezpieczeństwa i na miejscu znalazł właśnie kawałek nieziemskiego metalu.
Trzymał to u siebie w domu przez te wszystkie 34 lata, a tuż przed śmiercią, rok temu, przekazał Russowi Kelletowi. "Ten kawałek metalu ze statku kosmicznego utwierdza mnie po raz kolejny w przekonaniu, że Obcy istnieją" - powiedział w "The Sun" Russ Kellett.
Dziennik.pl