Wiedziałem że może padać i dlatego pojechałem bez dzieci, nie myliłem się było trochę przejaśnień ale co jakiś czas podało nawet intensywnie , i o ile udało mi się jakoś wjechać na łąki to przy wyjeździe wracałem z duszą na ramieniu . Został mi dosłownie kawałek na godzinę szukania ale stwierdziłem że za mocno pada - miałem rację , wyjazd po błotnistych drogach był już dla mojego samochodu prawie niewykonalny i cieszyłem się z tego że udało mi się wyjechać - bardziej niż ze znalezionego pułtuska

Znalazłem bardzo ładnie wygolone łączki i stwierdziłem że tam zajrzę .
Nie spodziewałem się sukcesu bo łączka była już przeszukana przez innego bardzo znanego poszukiwacza który szuka metodą pod sznurki , ale łączka była tak atrakcyjna że zaryzykowałem .
Sam tego dnia nie szukałem pod sznurki choć miałem je ze sobą bo padający deszcz totalnie mnie do tego zniechęcił.
Ale starałem się przeszukać teren dokładnie , często zazębiając cewką wykrywacza przeszukany już teren .
Sprawdzałem każdy sygnał po kilka razy bo teren był trudny , odłamki , rudy darniowe , zmineralizowana ziemia.
Niekiedy tak twarda że trudno było ją nakłuć szpikulcem żeby sprawdzić czy jest tam jakiś kamolec.
Po 2 godzinach poszukiwań znalazłem miejsce gdzie sygnał był ale trudno było się zorientować bo wykrywacz nie był pewien numeracji .
Najpierw użyłem różnych trybów pracy wykrywacza żeby sprawdzić z czym mam do czynienia , koloru nie było , ale było żelazo na -28 , użyłem prospectingu i namierzyłem wygięty spory drut .
Kiedy go wyjąłem , zmartwiłem się bo nie tego szukałem , na odchodne machnąłem nad tym miejscem jeszcze raz w trybie meteorytowym , wykrywacz poinformował mnie numeracją że może tam być jeszcze kamień magnetyczny , wykopałem dołek i z boku na głębokości ok 8-10 cm znajdował się meteoryt-dobrze że machnąłem jeszcze raz ufff.
Dosłownie 2 sekundy po wyjęciu byłem już pewien co to jest , pocałowałem go ze dwa razy a w samochodzie jeszcze raz

Umyłem go czystą woda i moim oczom ukazała się skorupka obtopieniowa , zaraz zadzwoniłem do paru osób żeby się pochwalić , a Tin zrobił mi kilka fotek w miejscu znaleziska .
Potem jeszcze wspólnie szukaliśmy ale oprócz dwóch kamieni magnetycznych nie znaleźliśmy meteorytu.
To miejsce w którym znalazłem meteoryt było wyjątkowo paskudne , bo nie dość że meteoryt był maskowany przez drut to jeszcze sama ziemie była zmineralizowana i dawała sygnał na meteoryt , miałem dużo dużo szczęścia że go znalazłem , przydała się moja astronomiczna cierpliwość i dokładność w poszukiwaniach której cały czas się uczę .


