Gratulacje, jestem pod wrażeniem. Największą radość ma się ze swojego własnego znaleziska.
W niedzielę 25.09 byłem tam po raz drugi, ganiałem przez 5 godzin z łopatą i wykrywką ale kolejny raz nic poza gwoździami i drutami nie znalazłem. No żeby nie było że nic, to znalazłem młotek, taki 250g.
Ale po pięciu godzinach bezowocnego szukania zaczęły mnie męczyć myśli że nic tu nie ma, czy jest sens robić te 500 km. żeby wygrzebać kilka starych gwoździ ?, o komarach i kleszczach już nie wspomnę.

.
Jak wróciłem do domu, pomyślałem, wypiłem piwko, przespałem się, to następnego dnia znowu zaczałem pytać żonę, kiedy znowu mnie puści i będę mógł tam pojechać.
Oby zawsze mi się chciało tak jak mi się niechce.