W ostatni poniedziałek byłem z synem w miejscu domniemanego dawnego spadku.
Trochę już bez wiary bo kilka wcześniejszych znalezisk dawało nikłe szanse na identyfikację meteorytu nie brałem nawet wykrywacza licząc na kontakt wzrokowy z potencjalnymi fragmentami …
Mój syn zabrał za to zrobionego przeze mnie lekkiego impulsowego „Krecika” …
3 godziny poszukiwań nie dały większych efektów poza pojedynczą bryłką żelaza o wielkości 2-3cm.
Z uwagi, że nie można było od razu zdyskwalifikować znaleziska zdjąłem współrzędne GPS-em i schowałem znalezisko.
Tak to wyglądało na saperce …

… tak już po opłukaniu i próbie okienka z jednej strony:


… a tak po kilkunastogodzinnej kąpieli w stężonym kwasku cytrynowym:

Po tej kąpieli w kwasku zostało całkiem przyzwoite obtopienie, które nie chciało się już odłupać …
Test na nikiel będę mógł zrobić za około 2 tygodnie więc dopiero wtedy się okaże czy jest szansa, że to kawałek poszukiwanego spadkowicza czy może jakiś antropogen …
Serdeczne pozdrowienia,
Tomek