przez pulmetek » Śr cze 16, 2021 8:04 pm
1.Z powodu "wycieku" informacji o nabyciu okazu meteorytu znalezionego w Polsce na początku 2019 roku zostało zredagowane hasło na Wiki.Meteoritica.pl, wstępnie pod nazwą "Lka".
A w nim zdanie: "Nie chcieliśmy sprawy mocno nagłaśniać, gdyż działanie pod presją i pod dyktando, da/nie da, sprzeda/nie sprzeda, nie służy nikomu."
jednoznacznie sugerowało, że Woreczko i Wadi jeszcze nie nabyli okazu.
Później dowiedzieliśmy się, że jednak kupili go w niedzielę 23 września 2018 roku, czyli kilka miesięcy wcześniej.
Która informacja jest prawdziwa?
Bliższa prawdy wydaje się wrześniowa data, ponieważ przed pocięciem przez Marcina Cimałę Piotr Górski zrobił kopie całego okazu.
Nie można wykluczyć innej daty oraz tego, że taka transakcja w ogóle nie miała miejsca, i została w części lub całości zmyślona.
Niespójności budzą wątpliwości.
2. Z pierwszego listu wysłanego przez znalazcę dowiadujemy się, że posiada on ponadprzeciętną wiedzę geologiczną, i prosi o "rzucenie okiem" na zdjęcie (czy tylko jedno?) "fragmentu meteorytu - doskonałej jakości i pięknie oświetlonego".
Ta prośba może nie była, jak wydaje się Markowi i Beacie - pytaniem "czy to jest meteoryt" lecz subtelną zachętą do obejrzenia reklamy towaru na sprzedaż, wystawionego przez w pełni świadomego, tego co posiada, "znalazcę".
3. Reklama? O tym, że reklama spełniła swoje zadanie świadczy zdanie: " Był wspaniały – kompletny, miał regmaglipty, coś co wyglądało jak skorupa obtopieniowa i kołnierz, charakterystyczny dla okazów orientowanych."
Sfotografowana została najbardziej reprezentacyjna część okazu ze skorupką i kołnierzem.
Dopiero na prośbę zainteresowanych podesłane zostały zdjęcia spodniej strony, która wygląda jak zwykły otoczak i na jedynym zdjęciu nie wzbudziłaby zainteresowania.
Pierwsze wrażenie liczy się najbardziej.
4. Z Wiki.Meteoritica: "Profilaktycznie też poprosiliśmy znalazcę, aby kamienia nie ciął i nie rozbijał."
W samą porę! Ale i w sprzeczności z zaleceniami zamieszczonymi na stronie woreczko.pl dotyczącymi postępowania z podejrzanymi kamieniami o kosmiczne pochodzenie.
Aż trzy razy zalecane jest tam szlifowanie, odłupywanie i cięcie małych fragmentów obiektu.
Wbrew nim "znalazca" Kuźnicy nie oszpecił go żadną ingerencją we wnętrze.
Wiedział, że w takim stanie okaz lepiej się prezentuje i osiągnie wyższą cenę? I ogólnie wiedział lepiej od Marka i Beaty, że potencjalnego meteorytu nie należy, przed pokazaniem osobie znającej się na meteorytach, szlifować, rozbijać, ciąć a nawet czyścić oprócz bardzo delikatnego obmycia wodą.
5. Z Wiki.Meteoritica: "Znaleźliśmy las, znaleźliśmy drogę, znaleźliśmy rzekę i wskazane miejsce, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu leżał nasz okaz."
Odnalezienie lasu, drogi i rzeki w najmniejszym stopniu nie jest dowodem na to, że meteoryt tam właśnie leżał.
Zakończenie weryfikacji na etapie, gdzie dopiero powinno się ją rozpocząć umacnia we mnie wątpliwości o nie je rozwiewa.
Niestety, przyzwyczajenie do prowadzenia stosunkowo łatwych poszukiwań na pustyniach prowadzi do redukcji wyobraźni, a w konsekwencji łatwowierności.
Ale być może Marek z Beatą przeprowadzili wnikliwą weryfikację nie upubliczniając jej wyników?
Byłoby to sprzeczne z ideą propagowania wiedzy o meteorytach i sensem istnienia Wiki.Meteoritica.
Czy jest to tylko zmarnowana okazja do pokazania, jak w praktyce powinna przebiegać weryfikacja twierdzeń "znalazcy", czy celowe ukrywanie prawdy?
6. Okaz kupili, mimo że nie udali się razem ze "znalazcą" na miejsce znalezienia. Tym samym nie zostało ono dokładnie wskazane.
A tym bardziej usytuowanie okazu na drodze. Diabeł tkwi w szczegółach, a ich brak, więc nie można np. porównać wytarć na meteorycie z ułożeniem na drodze i możliwością powstawania ich podczas jeżdżenia po nim samochodami.
7. Od około południa 21 września (pierwszy e-mail od "znalazcy") do popołudnia 23 września (zakup meteorytu) minęło bardzo mało czasu. Wręcz rekordowo mało jak na transakcję takiej wagi!
Kto z nas w tak krótkim czasie zorientowałby się, jakiego typu dokładnie posiada meteoryt? Jakie ceny płacone są za poszczególne typy meteorytów? Od czego one jeszcze zależą? Komu najlepiej sprzedać okaz w Polsce lub za granicą?
Czy Marek z Beatą nie byli precyzyjnie wytypowanymi przez "znalazcę" klientami, i reklama musiała zadziałać za pierwszym razem - skusić?
8. Z Wiki.Meteoritica:"Ale nawet, jakby go nie przyciągnął, też bym go zabrał. I to tyle. Nie zna Pan nikogo, kto z magnesem na sznurku chodzi? Ja chodzę."
Znam. Są to osoby szukające meteorytów. Nikomu poza nimi taki "sprzęt" nie jest potrzebny.Na złomowiskach używają magnesów ze sztywnymi uchwytami. Natomiast poszukiwacze "skarbów" wyciągających za pomocą magnesu na lince żelastwa z rzek i jezior robią to dopiero od 2009 r. a powszechniej od 2011 r.
Sprawdzanie kamienia magnesem było czynnością priorytetową u "znalazcy", a efekt decydującym o zabraniu go do domu, więc pisanie o braku oczekiwań wobec znaleziska jest nielogiczną, nieudolną próbą tłumaczenia się z "chodzenia z magnesem".
Jeżeli używa się jakiegoś narzędzia, ma się co do jego pracy jakieś oczekiwania. W tym przypadku jest to prosty przyrząd diagnostyczny, od którego oczekuje odpowiedzi na pytanie, czy kamień zareaguje z nim zauważalnie. Jest to podstawowa informacja podczas poszukiwania meteorytów. Nie jest potrzebna, gdy szuka się innych skał i minerałów.
9. z Wiki:" I tak natchniony pomyślałem: ciekawe skąd i kiedy przyleciał ten gość, co leży od lat na szafce w sypialce? I zacząłem czytać o meteorytach."
Dziwi mnie stawianie sobie pytania o to skąd przyleciał ten meteoryt, w sztuacji, gdy nawet jescze nie wie, że posiada meteoryt. Nie jest to logiczne.
Natomiast wysłanie do identyfikacji dobrej jakości zdjęcia trafnie wytypowanego okazu, z wyeksponowanymi najbardziej charakterystycznymi dla meteorytów cechami, wraz z prośbą o "rzucenie okiem" nasuwa podejrzenie, że dobrze wiedział, co posiada.
Zastanawia również fakt, że wyrzucał do śmietników lub zostawiał w piwnicach kamienie, które - jak twierdzi - kochał. Podobnie bez długich, albo żadnych rozterek pozbył się meteorytu w parę dni po potwierdzeniu kosmicznego pochodzenia kamienia.
10. Nastrój panujący w historii o znalezieniu Kuźnicy zawrę w zdaniu powstałym z trzech słów , wyrwanych z wypowiedzi "znalazcy".
Z miłości klęknąłem natchniony.
Jak przed "Rusałką"?
Lepszy groszek w garści niż bolid nad dachem.