Meteoryt tunguski

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,42 ... 6-27-02-06
...a oto treść tego artykułu który został opublikowany pod ww. adresem :
Odkryli krater po meteorycie tunguskim
pioc
2007-06-26, ostatnia aktualizacja 2007-06-27 10:30
Włoscy geologowie są na tropie słynnego przybysza z kosmosu. Być może wkrótce dowiemy się, co tak naprawdę eksplodowało 99 lat temu na Syberii?
30 czerwca 1908 r. nad syberyjską rzeką Podkamienna Tunguska nastąpiła potężna eksplozja, której moc szacuje się na blisko 15-20 megaton (mniej więcej równa największej bombie jądrowej zdetonowanej przez człowieka). Powaliła drzewa na obszarze 200 tys. hektarów, wywołała falę uderzeniową, która dwukrotnie okrążyła kulę ziemską. W Londynie zanotowano trzęsienie ziemi. W Rosji posądzono Japończyków o rozpoczęcie wojny. Jeszcze następnego dnia, korzystając z niezwykłej zorzy, można było w Europie czytać książki po zmierzchu.
Pierwsza wyprawa badawcza dotarła do trudno dostępnego miejsca katastrofy dopiero pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Naukowcy zobaczyli tylko leżące pokotem drzewa, ale nie znaleźli żadnego krateru ani też fragmentów kosmicznego intruza. Dziś uważa się, że nadleciał on z szybkością 15 km/s. i uległ rozerwaniu na wysokości 10 km. Mógł całkowicie stopić się i wyparować w żarze eksplozji. Kwestia, czy był to meteor, czy kometa, wciąż pozostaje nierozstrzygnięta.
Teraz w najnowszym numerze "Terra Nova" grupa włoskich naukowców kierowana przez Lukę Gasperiniego z Instytutu Nauk Morskich w Bolonii twierdzi, iż dziesięciometrowy fragment obiektu przetrwał katastrofę, dotarł do powierzchni Ziemi i wyżłobił tam krater o średnicy pół kilometra i głębokości 50 m. Wypełnia go w tej chwili jezioro Czeko, które znajduje się 8 km od epicentrum wybuchu. Włoska wyprawa w czerwcu 1999 r. badała dno jeziora za pomocą sonaru i ustaliła, że ma nietypowy jak na te rejony kształt leja. Badacze twierdzą też, że jeziora nie ma na żadnych mapach sprzed 1928 r. Co więcej, badania profili sejsmicznych dowodzą, że 10 m pod dnem coś się znajduje - fragment obiektu albo materiał skompresowany uderzeniem. "Wiercenia mogłyby rozwiązać tę zagadkę" - konkludują Włosi.
Artykuł w „Terra Nova”: http://www.blackwell-synergy.com/doi/fu ... 07.00742.x
...a oto treść tego artykułu który został opublikowany pod ww. adresem :
Odkryli krater po meteorycie tunguskim
pioc
2007-06-26, ostatnia aktualizacja 2007-06-27 10:30
Włoscy geologowie są na tropie słynnego przybysza z kosmosu. Być może wkrótce dowiemy się, co tak naprawdę eksplodowało 99 lat temu na Syberii?
30 czerwca 1908 r. nad syberyjską rzeką Podkamienna Tunguska nastąpiła potężna eksplozja, której moc szacuje się na blisko 15-20 megaton (mniej więcej równa największej bombie jądrowej zdetonowanej przez człowieka). Powaliła drzewa na obszarze 200 tys. hektarów, wywołała falę uderzeniową, która dwukrotnie okrążyła kulę ziemską. W Londynie zanotowano trzęsienie ziemi. W Rosji posądzono Japończyków o rozpoczęcie wojny. Jeszcze następnego dnia, korzystając z niezwykłej zorzy, można było w Europie czytać książki po zmierzchu.
Pierwsza wyprawa badawcza dotarła do trudno dostępnego miejsca katastrofy dopiero pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Naukowcy zobaczyli tylko leżące pokotem drzewa, ale nie znaleźli żadnego krateru ani też fragmentów kosmicznego intruza. Dziś uważa się, że nadleciał on z szybkością 15 km/s. i uległ rozerwaniu na wysokości 10 km. Mógł całkowicie stopić się i wyparować w żarze eksplozji. Kwestia, czy był to meteor, czy kometa, wciąż pozostaje nierozstrzygnięta.
Teraz w najnowszym numerze "Terra Nova" grupa włoskich naukowców kierowana przez Lukę Gasperiniego z Instytutu Nauk Morskich w Bolonii twierdzi, iż dziesięciometrowy fragment obiektu przetrwał katastrofę, dotarł do powierzchni Ziemi i wyżłobił tam krater o średnicy pół kilometra i głębokości 50 m. Wypełnia go w tej chwili jezioro Czeko, które znajduje się 8 km od epicentrum wybuchu. Włoska wyprawa w czerwcu 1999 r. badała dno jeziora za pomocą sonaru i ustaliła, że ma nietypowy jak na te rejony kształt leja. Badacze twierdzą też, że jeziora nie ma na żadnych mapach sprzed 1928 r. Co więcej, badania profili sejsmicznych dowodzą, że 10 m pod dnem coś się znajduje - fragment obiektu albo materiał skompresowany uderzeniem. "Wiercenia mogłyby rozwiązać tę zagadkę" - konkludują Włosi.
Artykuł w „Terra Nova”: http://www.blackwell-synergy.com/doi/fu ... 07.00742.x