Mój pierwszy meteoryt

tu chwalimy się swoimi zbiorami i piszemy o cudzych kolekcjach godnych zobaczenia

Moderator: webimage

Mój pierwszy meteoryt

Postprzez wadi » Pn sty 19, 2009 6:55 pm

Czas na zwierzenia, jeśli ktoś ma ochotę :D
Jaki był ten pierwszy meteoryt, który zmienił Wasze życie - kupiony na Allegro, wykopany pod Pułtuskiem, zobaczony na giełdzie, w muzeum, na obrazku. Dlaczego wydał się taki nieziemski?
Czy pamiętacie tę chwilę, w której coś zaskoczyło w mózgu? Ja pamiętam sekunda po sekundzie, jak na zwolnionym filmie...

Jak to się stało, że wszyscy skończyliśmy na Meteorytomanii :?: :?: :?:
Avatar użytkownika
wadi
meteorytoman
 
Posty: 563
Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 9:15 am
Lokalizacja: Jiddat al Harasis

Postprzez Zibi » Pn sty 19, 2009 7:04 pm

To opisz to... zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć :)
z.
Avatar użytkownika
Zibi
meteorytoman
 
Posty: 1768
Dołączył(a): N lis 19, 2006 6:41 pm
Lokalizacja: M@zowieckie

Postprzez Woreczko Jan » Wt sty 20, 2009 2:18 pm

Historia mojego pierwszego meteorytu jest właściwie klasyczna.
Skończyłem astronomię i o meteorytach co nieco wiedziałem (!), ale na myśl mi nie przyszło, że mogą być one dostępne dla prywatnych kolekcjonerów :o . Gdzieś na jesieni 2002 roku, na jakiejś giełdzie minerałów zobaczyłem w sprzedaży płytki meteorytu Morasko, pomyślałem sobie, że byłoby niesamowite mieć własny „kawałek Kosmosu” w postaci meteorytu. Powiedziałem mojej żonie, że rzucę palenie, a za kasę zaoszczędzoną na fajkach będę kupował sobie meteoryty. Wszedłem do internetu i na hasło ‘sprzedam meteoryt’ trafiłem na strony Szymona Kozłowskiego do jego sklepiku. Nie miałem wtedy pojęcia o cenach meteorytów i ‘co się kolekcjonuje’?! Kupiłem więc małą płytkę El Hammami i ładny szrapnel Sikhote-Alin.
Niecierpliwie czekałem na przesyłkę. Gdy dostałem awizo w te pędy poleciałem na pocztę. Po odejściu od okienka z oczekiwaną paczuszką, wyszedłem na ulicę i pomyślałem, że nie wytrzymam z otwarciem paczki, muszę to zrobić tu i teraz. Postanowiłem dać sobie więcej czasu na tę ‘historyczną chwilę’ i miast iść w kierunku najbliższego przystanku zacząłem iść na strzałę przez blokowisko do przystanku dalej. Idąc wolnym krokiem w kierunku który wydawał mi się właściwy (o tym dalej) otworzyłem paczuszkę, a tam w dwóch woreczkach leżały moje skarby! Gdy je wyjąłem z tych woreczków i ‘dotknąłem’ doświadczyłem jakiś mistycznych uczuć – miałem w ręku materię z Kosmosu – cholernie miłe i nieopisywalne uczucie. Co do blokowiska – tak mną wtedy zakręciło, że gdy osłabło już uczucie fascynacji, rozejrzałem się wokół i pomyślałem, co to za bloki, gdzie ja jestem, w którą stronę do przystanku – trochę czasu zajął mi „powrót na Ziemię” :D

Złapałem bakcyla na całego. Z następnymi meteorytami to już poszło z górki :), ale do dziś, każdemu z nowo nabytych/znalezionych meteorytów towarzyszy to samo uczucie obcowania z czymś wyjątkowym i fascynującym. Miłe :x
Tę płytkę El Hammami i szrapnel Skihota mam do dziś. A palenia to nie rzuciłem :( . Palę i kolekcjonuję – dwa w jednym ;)

Mój pierwszy znaleziony meteoryt, ... eee to już inna historia ...
W Ziarenku Piasku ujrzeć Świat cały
Całe Niebo - w Kwiatku Koniczyny
Nieskończoność zmieścić w dłoni małej
Wieczność poznać w ciągu godziny

W.Blake
Avatar użytkownika
Woreczko Jan
meteorytoman
 
Posty: 949
Dołączył(a): Śr gru 03, 2008 12:17 pm
Lokalizacja: Stumilowy Las

Postprzez Kenny » Wt sty 20, 2009 5:20 pm

hmm.... ja jednak się uparłem że pierwszą sztukę muszę znaleźć :D

i tak pewnego wiosennego dnia siedząc w domu i tępo gapiąc się w monitor otrzymałem telefon od Romulusa "Jedziemy do Moraska mamy wolne miejsce" nie pozostało nic tylko poczekać umówionego dnia spakować się i ruszyć w teren... po bardzo długiej i męczącej trasie dotarliśmy na miejsce
W głowie tylko jedna myśl wyciągnąć wykrywkę i śmigać czesać kosmiczne żelastwo... :) Życie jednak postanowiło szybko zweryfikować moje plany....
gwoździe, odłamki, rury, fragmenty motyk, pługów, itp itd.... cały dzień rycia w spalonej słońcem ekstremalnie twardej glebie i nic co chodź przypominało by kosmicznego intruza.... jak się później okazało chłopakom poszło lepiej... no nic nie ma co się załamywać w końcu mamy jeszcze 2 dni...
następny dzień mimo najlepszych chęci nie zapowiadał się wcale lepiej...
druty odłamki, gwoździe....
przerwa "obiadowa" przy ognisku i kiełbasce okazuje się że chłopaki znowu coś szarpnęły... kolejna konsternacja...
stwierdziłem że pora wykorzystać swoje doświadczenie poświęcić trochę naskórka, a jednocześnie uciec od palącego słońca i wbić się w takie krzaki że ledwie cewka się mieściła...
nagle sygnał.... nic zwyczajnego jakich milion już tego dnia miałem... wykopałem dołek na jakieś 30-40 cm sygnał nieco osłabł jednocześnie w "hałdzie" znalazłem wykopaną nakrętkę... "świetnie kolejna kolekcja części do ciągnika..." no nic trzeba kopać dalej
po zdjęciu całej warstwy ornej (zazwyczaj ma barwę ciemniejszą niż warstwa "calca" zalegająca poniżej która nigdy nie była ruszana ręką ludzką) i ku mojemu zdziwieniu sygnał zdawał się pochodzić dalej z dna dołka.... "hmmm... coś jest nie tak pewnie jest w ściance dołka trzeba by poszerzyć..." co też uczyniłem... znowu ładnie wyczyściłem dołek.. "co jest... głębiej leży?" zacząłem wkopywać się w jak mi się wydawało nieruszaną glebę.. wyciągając kolejną łopatę zobaczyłem jakiś ciężki przedmiot spadający z saperki do dołka.. postanowiłem wybrać luźny piasek... "mam cię cholero chciałeś umknąć "tatusiowi"" :) przetarłem szybko rękawiczką ciężki nieregularny przedmiot... "hmm.. jak na odłamek jakoś dziwnie wygląda..." odwróciłem na drugą stronę gdzie widniała piękna dziura po troilicie... zimny dreszcz przeszedł mi po plecach i to dziwne uczucie kiedy człowiek uświadomi sobie że trzyma w ręku fragment innego świata... "o cholera to musi być to!!!!"
wrzask "allleluja" rozległ się z gęstych krzaków:)

pierwszy odłamek zalegał na głębokości około 50-60cm ważył po wyciągnięciu około 220g obecnie po wyczyszczeniu ok 200g
do końca wyjazdu dane było mi znaleźć jeszcze 2 sztuki 100 i 30 g :)
Później to już z górki;) jakoś się toczy:P chodź dalej uważam że podstawowym źródłem mojej kolekcji powinny być sztuki które samemu znajdę:)

wszystkim udanych poszukiwań a przede wszystkim cierpliwości w machaniu łopatą.... :)
Sto lat! Ciężkich prac w kamieniołomach:)
Kenny
meteorytoman
 
Posty: 3253
Dołączył(a): Pt lut 01, 2008 9:24 am
Lokalizacja: Stalowa/Kraków

Postprzez Zibi » Pn sty 26, 2009 9:10 pm

Za pierwszy "mój pierwszy" uznaję okaz, którego właścicielem nigdy nie byłem. Był to okaz pallasytu, który skierował moje zainteresowanie z astronomii w dół do Ziemi, do tego czegoś wciąż nieziemskiego ale po czym możemy stąpać, dotknąć, ugryźć :-)
Pierwszy był Imilac w postaci płyty - miałem okazję jej dotknąć na wykładzie ASP w pewnym Planetarium na początku lat 90-ych ubiegłego stulecia. I zostałem urzeczony do tego stopiona, że złapałem meteorytowego bakcyla i mam do dziś :)

Mój drugi "pierwszy meteoryt" to kamień znaleziony podczas spaceru niedługo po odczycie w Planetarium. 100%-owy meteoryt i do tego przyciągał go magnes! Niestety szybko wylądował za domem - chyba mój największy zawód :D

Swój pierwszy prawdziwy meteoryt znalazłem jak większość w Morasku - waga ok 400g, znaleziony niecałe 10 min po wyjściu z samochodu (dla pocieszenia powiem, że dopiero przy szóstym pobycie w M. i przy czwartym podejściu poszukiwawczym z wykrywką, a wiec nie było lettko )
:roll:

Wadi, Twoja Kolej!
Avatar użytkownika
Zibi
meteorytoman
 
Posty: 1768
Dołączył(a): N lis 19, 2006 6:41 pm
Lokalizacja: M@zowieckie

Postprzez krisp01 » Pt sty 30, 2009 10:17 pm

Witam!
Mój pierwszy kontakt z metkami, to zajęcia z podstaw astronomii na Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie (nawet nie pamiętam czy właśnie tak nazywał się przedmiot - to było prawie 30 lat temu!). Później często ocierałem się o astronomię i meteoryty jako student fizyki, ale to były raczej zajęcia "na sucho", bez bezpośredniego kontaktu z meteorytami. Mój pierwszy meteorycik (tak jak i kilkanaście następnych) trafił do mnie z Allegro. Później przyszła kolej na wędrówki po okolicznych polach z wykrywaczem (zachęcony rozmową z kolegą Jachymkiem z Guciowa). Zaowocowało to workami kamieni przyniesionymi do domu i kilkoma niewypałami, nabojami, setką przerdzewiałych gwoździ itp. Do dnia dzisiejszego nie znalazłem żadnego meteorytu własnoręcznie. Jedyną większą porażką były chyba tylko aukcje na eBay-u, z których na 7 wygranych i zapłaconych, dotarła do mnie tylko 1 przesyłka. Mam jednak nadzieję, że w tym roku poszperam trochę w okolicach Moraska i Pułtuska. Jeśli nawet nic nie uda się wygrzebać z ziemi, to wizyta w tych niezwykłych miejscach też na pewno będzie wspaniałą przygodą. Dziś moja kolekcja liczy ponad 350 meteorytów. (ponad 200 różnych, we wszystkich podstawowych rodzajach). I pasja nie słabnie, wręcz przeciwnie - przenosi się na kolekcje np podstawek pod piwo z "astronomicznymi" motywami, książki, znaczki pocztowe itp. :D
Krisp01, nr leg. PTMet. 113.
Meteorytoholik.
Prawdziwy mężczyzna nie je miodu. Prawdziwy mężczyzna żuje pszczoły.
krisp01
meteorytoman
 
Posty: 354
Dołączył(a): Śr kwi 16, 2008 11:27 pm
Lokalizacja: Biłgoraj

Postprzez wadi » Pt lut 06, 2009 8:14 pm

Od razu trafiłam na głęboką wodę, to znaczy na pustynię. I z dnia na dzień zostałam... hunterem :D :D :D

Tak jakoś wyszło, że na poszukiwania zabrała mnie grupa doświadczonych łowców i znawców tematu. Liczyłam na przygodę, ale dopiero na miejscu dotarło do mnie, że kilkanaście dni mam spędzić wśród piachów, z ludźmi, którzy gadają o jednym. A ja z tych rozmów zupełnie nic nie rozumiem!

Pierwszym celem był obszar spadku SaU 001. Zanim towarzystwo rozlazło się po pustyni, dostałam krótką instrukcję rozpoznawania meteorytów – czarne i ciągną magnes. I chociaż zbieranie kamieni w tych okolicznościach przyrody wydawało mi się idiotyczne, z nowo zdobytą wiedzą ruszyłam w wielkie nic. - Dobra, znajdę jedną sztukę, aby nie wyjść na kompletną sierotę, potem sobie spokojnie... poczytam – pomyślałam :roll:

Było po dziewiątej, a słońce dawało już nieźle popalić, powietrze zaczynało falować, pustynia oślepiała. Czas zaczął się niebezpiecznie się rozciągać, ruchy spowalniać. Wyznaczałam sobie jakiś kierunek, ale wystarczała chwila nieuwagi, a już nie wiedziałam skąd przyszłam i dokąd idę. Uświadomiłam sobie, że nigdy wcześniej, nie widziałam całego horyzontu i braku jakichkolwiek punktów odniesienia! - A gdyby tak wysiadł GPS, a oni nie zauważą, że mnie nie ma? Jak nic dojdę do Arabii Saudyjskiej i zginę wśród największych wydm świata – tłukło mi się po głowie. Bardzo pilnowałam, czy małe ludziki majaczące gdzieś w oddali cały czas tam są... Samochodu już nie było widać.

Czarne myśli odgoniła czarna plamka na tle białej pustyni. Złapałam ją w kadr, a potem idąc w jej kierunku uważałam, aby gdzieś nie uciekła. Im byłam bliżej, tym.... bardziej ona była. Uklękłam, popatrzyłam, dotknęłam. Oniemiałam :shock: No jak nic jest! - Chyba mam – krzyknęłam. – Ciągnie magnes? – odkrzyknięto. Boże, magnes. Szybka próba i to najprzyjemniejsze uczucie, kiedy czujesz, jak magnes „wyrywa” ci się z ręki... Moje znalezisko ani drgnęło! Wzięłam się za odkopywanie, zastanawiając się jaki będzie. Był... ciepły, kompletny i poręczny. Po prostu idealnie nadawał się do trzymania! No i ten kolor, bo one tam, w tamtym słońcu wyglądają zupełnie inaczej – głęboki brąz opalizujący na złoto. 383,7 grama meteorytu :!:

Teraz kiedy elipsę SaU 001 znam już zupełnie nieźle, wiem, że to był fart. Bardzo trudno znaleźć meteoryt w dolinie okresowej rzeki – na tzw. wadi.
8)
Avatar użytkownika
wadi
meteorytoman
 
Posty: 563
Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 9:15 am
Lokalizacja: Jiddat al Harasis

Postprzez krisp01 » So lut 07, 2009 1:02 pm

Pięknie! Podziwiam WADI i zazdroszczę! :evil:
Pozdrawiam!
Krisp01, nr leg. PTMet. 113.
Meteorytoholik.
Prawdziwy mężczyzna nie je miodu. Prawdziwy mężczyzna żuje pszczoły.
krisp01
meteorytoman
 
Posty: 354
Dołączył(a): Śr kwi 16, 2008 11:27 pm
Lokalizacja: Biłgoraj

Postprzez meteoryt » N lut 15, 2009 12:58 am

Witam.
Zainteresowałem się meteorytami zupełnie przez przypadek. I było to tak : ktoś 2 lata temu mnie zabrał na giełdę minerałów. Interesowałem się głównie skamieniałościami. Ale zobaczyłem Rosjankę z meteorytami i kupiłem jeden z ciekawości (oczywiście był to Sikhote-Alin , dowiedziałem się o tym dopiero w domu , ponieważ dostałem kartkę z opisem tego meteorytu po rosyjsku). I tak mnie to wciągnęło że wrzuciłem wszystkie inne minerały do pojemnika i zacząłem się już tylko interesować meteorytami. 8)
Avatar użytkownika
meteoryt
meteorytoman
 
Posty: 201
Dołączył(a): N lut 08, 2009 9:34 pm
Lokalizacja: Kraków


Powrót do warto zobaczyć (pochwalmy się)

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron