tomasir napisał(a):Brahi - nikt nie oczekiwał od Was jakichkolwiek informacji dotyczących jakiegokolwiek projektu, a jedynie umożliwienia kontaktu z inną instytucją, co jak już wspomniał Twój kolega - ktoś zobowiązał się zrobić (przynajmniej ja to tak zrozumiałem).
Nie mogę dawać prywatnych kontaktów e-mail do innych osób, dlatego też doradziłem kontakt z Zarządem PKIM. Skoro nie podali, znaczy się też być może i Oni również nie mogli dać (bo nie mieli zgody)-bo np. ktoś sobie to zastrzegł. Czemu nie otrzymałeś odpowiedzi ze PKIM nie może udzielić kontaktu nie wiem, być może Twój email został przeoczony pod inną korespondencją (tj. mnóstwem raportów dotyczących bolidów , pytań o obserwacje ect.).Sporo tego przychodzi do PKIM.
Wystarczyło "przypomnieć się" kolejnym e-mailem- Ty wolałeś jednak wylać żale na forum jaki to PKIM jest "be" i cytuje: "ma Cię w dupie" . Na poprzednie wiadomości zawsze dostawałeś odpowiedzi więc nie było to "olewanie" jak piszesz.
tomasir napisał(a):Notabene - jeśli znów go poprawnie zrozumiałem (po powyższej odpowiedzi - zamierzam w to wątpić) - okazało się jasno, że jedyną istotą poszukiwań, a już z całą pewnością moją są pieniądze. Dlatego sam fakt, że w jednej z wolnych rozmów z nim - oczekiwałem części znalezisk - jestem po prostu tym, który dorabia się na polskich znaleziskach. W końcu skoro przeciętna wyprawa na meteoryty to jakieś 200-250 zł, a wypraw się robi koło 10 w roku - naprawdę niesamowicie egoistycznym jest oczekiwanie by choć część z rzeczy znalezionych można mieć dla siebie, by móc potem na kolejne wyprawy jeździć.
Nikt tego nie powiedział, nie znam Cię więc nie znam Twoich intencji.
Mówisz o kosztach które ponosi "poszukiwacz". Wiedz jedno że taki operator stacji bolidowej, których jest ponad dwudziestu rozsianych po całej Polsce, rocznie wydaje choćby na przykład >2tys na prąd na zasilanie stacji bolidowych ( co jest tylko częścią kosztów), nie mówiąc o tysiącach złotych zainwestowanych w sprzęt (który co jakiś czas trzeba modernizować). Zapewniam Cię że żaden operator stacji bolidowej nie będzie sobie później rościł prawa, że chce mieć część znaleziska, bo ponosi koszty. Robimy to z pasji dla nauki. To nie inwestycja - że później chcemy odzyskać "poniesione koszty". W PKIM są prawdziwi pasjonaci "wolontariusze".
O czasie obserwatora nie wspominając średnio to godzina dziennie przez wiele lat. Nie wspominając o osobach takich jak np. brahi który potrafi przeznaczac po kilkanscie godzin na dobe nad badaniami, programowaniem ect. Śmiało można powiedzieć ze poświęcają życie na meteory.
tomasir napisał(a):Widać w polskich realiach tyle tych nowych znalezisk w Polsce mamy, że lepiej uznawać za polskie - bardzo wątpliwe Krupe, niż zrealizować w pełni profesjonalną ekipę poszukiwawczą, (...)
Zapewniam Cię że sieci bolidowe mają w pełni profesjonalne ekipy poszukiwawcze.
---
To już nie do Ciebie Tomasir
Dziwi mnie natomiast nastawienie niektórych "poszukiwaczy" (?) że wręcz żądają od sieci bolidowych upublicznienia natychmiast obliczonego przez nich miejsca spadku. Pytam się jakim prawem ? Organizacje, instytucje naukowe oraz prywatni obserwatorzy wydają grube pieniądze na sprzęt wszystko to organizują, przeznaczają cenny czas przeważnie kilkudziesięciu wolontariuszy - miłośników po to żeby ogłosić światu obliczyliśmy że " spadł tutaj jeźdźcie i znajdujcie" a my sobie kupimy od Was do badania meteoryt z ebay'a. Chyba nie o to tutaj chodzi, celem sieci bolidowej jest nauka.
Tak jak wspomina Brahi nikt nikomu nie zabrania szukać, ( no najwyżej prawo co niektórzy mają gdzieś) niech to robią na podstawie własnych ustaleń ale żądanie od sieci bolidowych obliczonych przez nich miejsca świeżego spadku jest śmieszne.
Tak czy inaczej w końcu (jak naukowcy zbiorą próbki ect.) koordynaty są upubliczniane na jakiejś konferencji czy publikacji więc pozostałe osoby mogą sobie szukać by znaleziska się "nie zmarnowały". Żądanie tego od razu jest nie poważne.
Najciekawszymi osobnikami są tacy co piszą podajcie koordynaty spadku ale przypadkiem nie podawajcie ich "kowalskiemu" itp. Czasem krew człowieka zalewa.
No ale cóż w każdym środowisku są czarne owce które psują opnie pozostałej grupie , z pewnością jest wielu pasjonatów poszukiwaczy którzy robią to dla nauki, pasji a nie dla biznesu znaleść pociąć i na sprzedaż.
Tym optymistycznym akcentem pozdrawiam prawdziwych poszukiwaczy..
Krzysztof Polakowski