Ponieważ miała zajęcia z przyrody akurat o tematyce meteorytowej i nauczycielka zapytała czy ktoś coś ma.
Córka przyszła i powiedziała że chce meteoryt, ale że ja nie miałem to dałem jej jeden z wielu pseudometeorytów,
które posiadam, miał już oszlifowane okienko a że miał pełno dziurek i był pewniakiem że meteorytem nie jest, to jej dałem.
Powiedziałem że jak nauczycielka chce to może zatrzymać ten okaz o masie 800 gram
Pożyczyłem też magnes bo ten kamień najprawdopodobniej odpad hutniczy był magnetyczny,
ale już ten magnes córka miała mi odnieść.
No i oczywiście pseudometeoryt w szkole został córka dostała 5,
a najzabawniejsze to że nauczycielka uwierzyła że to prawdziwy meteoryt i tak pouczyła innych uczniów.
Choć córce mówiłem że ma wyjaśnić, że to nie meteoryt i gdzie został znaleziony, ale znając ją nie dopuścili jej do głosu.
Teraz to będzie jak PTMet zostanie zsypane wszelkiego rodzaju żużlem z Zamościa

Ale przynajmniej zostało zaszczepione dzieciakom co nie co o meteorytach.